niedziela, 30 listopada 2014

Wpadłam w półapkę...

Od jakichś dwóch miesięcy chodzę na zajęcia z tańca towarzyskiego. Już pierwszego dnia na zajęciach poznałam bardzo miłego i przystojnego chłopaka. Stwierdziłam wtedy, że może nasza znajomość się rozwinie i będzie z tego coś więcej, bo wpadł mi w oko, ale oczywiście jak to w takich sytuacjach bywa, na kolejnych zajęciach poznałam kolejnego niesamowitego chłopaka. A musicie wiedzieć, że na zajęciach przeważnie jest więcej panów niż pań i każdy taniec tańczy się z kim innym. Na zajęciach dodatkowych spotkałam tego drugiego kolegę, a że oboje kojarzyliśmy niewiele osób więc zaczęliśmy tańczyć razem. Początkowo była to dla mnie fajna zabawa, w końcu robi,łam coś co naprawdę kocham i to z osobą która była na moim poziomie z umiejętnościami tanecznymi. Wszystko było tak dopóki nie zaczęliśmy tańczyć rumby, zwanej tańcem miłości. W czasie tego tańca poczułam, że między nami coś zaiskrzyło, na pewno wiecie o co mi chodzi. Od tamtego tańca na każdych zajęciach tańczyliśmy razem przynajmniej raz. Przeżyłam kilka zawodów miłosnych dlatego nie chciałam się zbyt do niego zbliżać, ale nie dałam rady tego długo ciągnąć. Moje myśli wciąż krążą wkoło jego osoby, jak zamknę oczy widzę jego twarz, pamiętam każde słowo i wydarzenie z jego udziałem. Mam ochotę uciec od tych uczuć, bo boję się ponownego zranienia, ale po prostu nie potrafię, a wręcz nie chce. Większość osób ma mnie za naprawdę silną osobę, bo nie okazuje publicznie smutku. Ale prawda jest zupełnie inna wszystkie zdarzenia przeżywam bardzo mocno, w towarzystwie staram się ukryć miotające mną emocje, jednak w zaciszu swojego pokoju pozwalam im ujrzeć światło dnia. Jak każda dziewczyna marzę o wielkiej miłości, le boje się bólu jaki możne zadać mi osoba do której coś czuje. Wszyscy mówią żebym się zbytnio nie angażowała uczuciowo w takie sprawy, ale ja nie potrafię, ponieważ emocje biorą górę nad racjonalnym myśleniem. Dlatego w obecnej sytuacji czuję się z jednej strony wolna i szczęśliwa, gdy mogę z nim przebywać, a z drugiej strony boje się tego co może się stać, cierpienia i bólu jak okaże się, że on nic do mnie nie czuje, a do tego ciągle pojawiające się w mojej głowie myśli, ze nie powinnam się w nim zakochiwać, bo nic z tego nie będzie sprawiają, że czuje się jak w pułapce z której nie ma wyjścia. Jednak już za późno żadne racjonalne argumenty nie zmienią mojego podejścia do sytuacji, ponieważ ZAKOCHAŁAM SIĘ i nic nie jest w stanie tego zmienić dopóki mam nadzieję, że będziemy razem. Staram się odsuwać od siebie złe myśli i skupiać na pozytywach i nie rozpatrywać tego co może być, a żyć chwilą i oczekiwaniem na następny dzień kiedy się zobaczymy i to wspaniałe uczucie motyli w brzuchu jeszcze się spotęguje.
A to piosenka która najlepiej współgra z moimi uczuciami:
https://www.youtube.com/watch?v=d0GpwikqgG4