czwartek, 4 lutego 2016

Naiwność?

Każdy kto studiował miał nadzieję, że uda mu się zaliczyć wszystkie egzaminy w pierwszym terminie, że przysiadzie, pouczy się i jakoś będzie pomimo poczucia, że napisało się kiepsko. Ja też tak mam, czasami faktycznie wychodzi i w momencie kiedy wydaje mi się, że nic z tego nie będzie ocena mnie zadziwia. Jednak ta sesja przyniosła mi więcej łez niż uśmiechy. Wrażenie, że poszło dobrze było mylne, jak do tej pory nie udało mi się zaliczyć ani jednego egzaminu. Mam poczucie, że zostałam sama z tym wszystkim, że nikt mnie nie wspiera. Wiem, że wszyscy we mnie wierzą i chcą żeby poszło mi jak najlepiej, jednak ja mam wrażenie, że pomimo moich starań nic z tego nie będzie. Nic mi nie wychodzi. Czuję, że jestem naiwna wierząc, że uda mi się i wszystko jakoś się ułoży. Do tego jeszcze dochodzi przeświadczenie, że naiwna jestem również wierząc, że chłopak zadzwoni choćby tego wieczoru, że usłyszę jego głos, że on mnie wesprze i pocieszy, jednak jak do tej pory to są tylko marzenia, bo mija kolejny dzień, a po za kilkoma wiadomościami brak odzewu. Wiem, że to głupie i że pewnie czytając to myślisz, że zachowuje się jak dziecko, jednak ja teraz potrzebuje kogoś bliskiego memu sercu obok, kogoś kto mnie wesprze, zrozumie. Tak jest rodzina, są przyjaciółki, jednak mam wrażenie, że oni nie są w stanie mnie zrozumieć. Chciałabym teraz być blisko niego, poczuć jego uspakajający dotyk, kiedy głaszcze mnie po głowie, usłyszeć głos, który mnie uspakaja, jednak jest to nie osiągalne. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że przytłacza mnie miasto, w którym mieszkam i studiuje, czuje się tu jak w klatce, mam ochotę stąd uciec choć na kilka dni, jednak w tym momencie jest to niemożliwe :(

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Ból...

Każdy z was na pewno miał tak nie raz, że wszystko szło zupełnie nie po jego myśli. Też mi się to zdarzało, nie raz, nie dwa, ale te ostatnie kilka razy sprawiło mi to ból. Dotarło właśnie do mnie, że jestem niepoprawną marzycielą, która często wyobraża sobie różne rzeczy tak ja by chciała żeby wyglądały. Jednak rzeczywistość przez ostatnie kilka dni bardzo mocno sprowadza mnie na ziemię, pokazując, że jestem głupia i naiwna myśląc, że coś co sobie wymarzyłam się spełni. Często mam wrażenie, że wszsto co mnie otacza drwi że mnie, bo przecież jak ja mogłam tak myśleć, to było oczywiste, że tak nie będzie, ale ja po prostu nie chciałam tego widzieć, wolałam śnić na kawie wierząc, że choć jedną z wyobrażonych sobie przeze mnie sytuacji wydarzy się na prawdę. To był błąd i to duży. Teraz już wiem, że żadna nie zostanie zrealizowana i właśnie to boli najbardziej, że nawet osoby które kocham nie są w stanie tego zrozumieć i nieświadomie żądają mi kolejne ciosy.